czwartek, 12 kwietnia 2018

Życie studenta KPSW

Zdjęcie ze strony: www.kpswjg.pl

Karkonoska Państwowa Szkoła Wyższa w Jeleniej Górze cóż za wyjątkowe miejsce. Choć przed staniem się studentką, nie sądziłam, że tak bardzo zmieni moje życie. Pamiętam, że chciałam iść zupełnie gdzie indziej, ale splot nieprzewidzianych okoliczności sprawił, że wylądowałam na KPSW, ale czy nieprzewidziane od razu musi prowadzić do złego?

Zawsze sądziłam, że na ścieżce edukacji wszelkie trudności kończą się na liceum. Studia są okresem gdzie człowiek przede wszystkim używa życia! Zaliczenie ma przecież tylko na koniec semestru: nie ma sprawdzianów, kartkówek czy niezapowiedzianego odpytywania, a to daje nam multum czasu i możliwości! Nowi, dorośli znajomi, poszerzanie wiedzy na interesujące tematy, ciągłe wypady z innymi studentami, imprezy… picie. Jeszcze się zdziwisz i to bardzo – powiedziała kiedyś moja mama.

Na rozpoczęcie roku akademickiego wyruszyłam z duszą na ramieniu. Niby ekscytacja, niby dalszy rozwój, ale z tyłu głowy wciąż ta obawa, iż nie wszystko pójdzie zgodnie z moimi wyobrażeniami. Czy poszło? O tym się miałam dopiero przekonać. Pierwsza reakcja? Boże, ale tutaj mało studentów! Fakt, że znajdował się tam cały pierwszy rocznik, jeszcze bardziej mnie zaskoczył. Stanęłam sobie gdzieś z boku, dokładnie lustrując wszystkich dookoła. Wyglądają sympatycznie, chyba mnie nie zjedzą… bynajmniej nie w całości. Całość minęła dość szybko, nikogo wówczas nie poznałam. No chyba że za poznanie uznaje się pożyczenie długopisu od dziewczyny siedzącej obok. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, iż będziemy razem studiować dziennikarstwo.

Pierwsze dni okazały się… ciężkie. Zaliczenia są niby tylko na koniec semestru, ale jak już są, to trzeba poświęcić im naprawdę wiele czasu i się wysilić intelektualnie. No kto by pomyślał? – skomentowała dość ironicznie moja rodzicielka, gdy podzieliłam się spostrzeżeniami.

Typowy dzień studenta? Już śpieszę z rozpiską.

1. Przeważnie zajęcia zaczynają się o 9:40, ale bywa, że o 8:00, więc muszę wstać dość wcześnie. Fakt, że ostatni autobus, którym mogę się udać na wykłady, aby się nie spóźnić, jest dużo wcześniej, sprawia, iż trafiam na miejsce bardzo często godzinę przed czasem.

2. Poszczególne zajęcia trwają półtorej godziny, co skutkuje u mnie wyczerpaniem energii, uwagi oraz cierpliwości na długo przed planowaną przerwą.

3. Notowanie, notowanie, notowanie… dobrze, że istnieją dobre duszyczki, które ratują z opresji w podobnych sytuacjach. Inaczej ręka odpadłaby w przedbiegach.

4. Studia… wyższy stopień wtajemniczenia i +30 do słownictwa dla każdego. Serio, zwłaszcza jeśli mówimy o zawodowym języku mediów, reklamy, socjologii, prawa oraz badań empirycznych.

5. Grupowe prezentacje oraz inne projekty związane z wystąpieniami, czyli interakcje międzyludzkie oraz sztuka przemawiania na pierwszym miejscu. Na początku trochę ciężko, ale potem idzie się przyzwyczaić.

6. Koniec zajęć waha się między 16 a 18, a to oznacza, że spędzam na uczelni znacznie więcej czasu aniżeli w liceum. Do tego pół godziny czekania na autobus albo i dłużej. Kocham jeleniogórską komunikację miejską.  

7. Jestem osobą na wózku inwalidzkim, a to sprawia, że dodatkowo trzy razy w tygodniu chodzę na intensywną rehabilitację. Skutkiem tego bywam w domu czasami dopiero koło 19-20 wieczorem. Zmęczona, wyczerpana, głodna.

Na pierwszy rzut oka koszmar. Ale czy naprawdę? Moja odpowiedź brzmi nie. I zresztą nie tylko moja.

- Celowo poszłam na dziennikarstwo – powiedziała mi Wiktoria z I roku Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. – Interesuję się fotografią, chciałabym z nią związać przyszłość. Do tego piszę bloga, a zajęcia pozwalają mi rozwijać potrzebne umiejętności oraz kreatywność.

Źródło: www.pexels.com
A dlaczego ja lubię to miejsce? Odpowiedź jest prosta. Poznałam tam świetnych ludzi z różnorakimi zainteresowaniami, którzy są pełni życia oraz posiadają ciekawe plany na przyszłość. Odnoszę wrażenie, że z kilkoma z nich naprawdę odnalazłam wspólny język, który być może zaowocuje trwalszymi, długimi relacjami. Studia te poszerzyły moje horyzonty i choć nie ma zbyt wiele wolnego czasu, to codziennie dowiaduję się czegoś nowego, śmieję się oraz jestem zaskakiwana właśnie tam. To inspirujące.

- Wolnego może nie ma zbyt wiele – dodaje Wiktoria. – Ale przy dobrej organizacji, a także szczerych chęciach na wszystko znajdzie się czas. Studia to dobry moment na uszeregowanie priorytetów.

Nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z moją przyjaciółką z kierunku, którą poznałam właśnie dzięki tej uczelni.